Muszę się przyznać że zaczynam bać się listonosza. Zapisałam się na wędrującą książkę i kompletnie o tym zapomniałam. Wychodząc do pracy natknęłam się na zawiniątko na schodach, pierwsza myśl kurcze pomieszałam coś bo brałam ostatnio udział w wymiance, i myślę pomieszałam adresy (już raz mi się to zdarzyło)Po powrocie z pracy przepatrzyłam maile i faktycznie jestem pierwszym szczęśliwcem i czytam teraz Poszukiwany Colin Firth książka lekka i przyjemna.
a co do robótkowych planów zeszłotygodniowy kurak już ma swojego właściciela.
A ja z kolei odkryłam węzeł Salomona.
Z włóczki którą dostałąm od ślubnego zaczyna powstawać szal.
Korzystając z uroku urlopu obejrzałam Kevin sam w Nowym Jorku. Kocię me usilnie starało mi się przeszkodzić w szydełkowaniu.
A tu kolejna delekta, piwo i książka.
Tyle na dziś zapraszam do MAKNETY
a co do robótkowych planów zeszłotygodniowy kurak już ma swojego właściciela.
A ja z kolei odkryłam węzeł Salomona.
Z włóczki którą dostałąm od ślubnego zaczyna powstawać szal.
Korzystając z uroku urlopu obejrzałam Kevin sam w Nowym Jorku. Kocię me usilnie starało mi się przeszkodzić w szydełkowaniu.
A tu kolejna delekta, piwo i książka.
Tyle na dziś zapraszam do MAKNETY
Przepiękna włóczka! We wzorze ślicznie śmiga ten przepływ.
OdpowiedzUsuńHihi, a może kocię chciało się po prostu nauczyć sztuki szydełkowania?:))
Uściski!:))
Jaka to włóczka? Mam wrazenie, że Araucania... Sama kiedyś popełniłam chustę z podobnego koloru. Piekna była.
OdpowiedzUsuńŁadnie wychodzi ten szal. Pokaż więcej zdjęć.
OdpowiedzUsuńPiękny jest ten węzeł Salomona.
OdpowiedzUsuń